Kiichirō Toyoda - Człowiek, który tworzył auta dla „zwykłych ludzi”

265 wyświetleń

Tradycja rodziny Toyoda jest w Japonii wiecznie żywa. Najpierw ojciec, a później syn, tworzyli miejsce, w którym miały szanse urzeczywistnić się marzenia milionów – fabrykę aut Toyota. Samochody nie byle jakie, bo dobrej klasy, ale przystępne cenowo dla większości kierowców. Ale ta historia, choć brzmi jak scenariusz pięknego filmu, pełna była zawirowań i trudnych chwil.

Czy wiesz, że…
  • Ojciec Kiichirō, Sakichi był autorem koncepcji „pięć razy dlaczego” – jeśli coś się stało, zastanów się pięć razy, czemu do tego doszło.
  • Kiichirō był zdania, że aby wytwarzanie pojazdów było opłacalne, ich cena musi być przystępna dla przeciętnego japońskiego pracownika.

Kiichirō Toyoda urodził się w 1894 roku w Yamaguchi (prefektura Shizuoka) jako syn Sakichiego Toyody, wynalazcy automatycznego krosna tkackiego. Po ukończeniu szkoły w 1917 roku rozpoczął studia na Imperialnym Uniwersytecie Tokijskim.

Młody Kiichirō od zawsze fascynował się inżynierią i był ciekawy świata. Już jako absolwent szkoły wyższej, w 1929 roku wyruszył do USA, gdzie chciał na żywo doświadczyć świetności legendarnych amerykańskich zakładów samochodowych.

Ale wszystko zaczęło się od ojca, Sakichiego.

Patent, który otworzył drogę do rozwoju

Sakichi Toyoda, miłośnik nowinek, wynalazł automatyczne krosno, uznawane po dziś dzień za jeden z najbardziej użytecznych wynalazków w historii Japonii.

Jednak dopiero w roku 1918 roku, a więc aż 33 lata po opracowaniu projektu, Sakichi zarejestrował firmę Toyoda Spinning and Weaving Co. Ltd. (Przędzalnictwo i Tkactwo), a patent sprzedał Brytyjczykom za 150 tysięcy dolarów. To właśnie te pieniądze okazały się kluczowe dla przekształcenia przędzalniczej spółki w nowoczesną korporację przemysłu samochodowego – miało się to dokonać już wkrótce za sprawą działalności syna, Kiichiro.

Starszy z rodziny Toyodów od samego początku działalności wspomnianej firmy stawiał na innowacyjne rozwiązania usprawniające pracę. Dziś powiedzielibyśmy, że wcielał w życie metody naukowego zarządzania i automatyzacji.

Warto wspomnieć zwłaszcza o oryginalnej regule Judoka (autonomiczna automatyzacja). Gdy pojawiał się jakiś problem, maszyna automatycznie się wyłączała. Co ciekawe, ta zasada po dziś dzień obowiązuje w fabrykach spod znaku Toyota. Sakichi był również autorem koncepcji „pięć razy dlaczego” – jeśli coś się stało, zastanów się pięć razy, czemu do tego doszło.

Fundament pod przyszły rozwój był zatem naprawdę solidny – Kiichirō Toyoda otrzymał od swojego ojca sprawnie działające przedsiębiorstwo, dofinansowane i bazujące na innowatorskich metodach.

Nie oznacza to jednak, że syn, zresztą niemniej zdolny od ojca, spoczął na laurach. Wręcz przeciwnie – to on nadał firmie motoryzacyjny charakter. Był to efekt podróży po Ameryce, gdzie przyglądał się rynkowi pojazdów osobowych.

Pomysł Kiichirō okazał się strzałem w dziesiątkę, zwłaszcza przy tak ogromnym popycie w Japonii i nieproporcjonalnie małej podaży. Choć Kraj Kwitnącej Wiśni dziś jak najbardziej kojarzy się z branżą automotive, to w 1929 roku było tam zarejestrowanych zaledwie… 80 tysięcy pojazdów.

Samochody służące masom

Równolegle ze zmianami w obrębie profilu produkcji, w fabryce Toyoda Spinning and Weaving Co. Ltd. zaczęła klarować się strategia Kiichirō Toyody.

Był on zdania, że aby wytwarzanie pojazdów było opłacalne, ich cena musi być przystępna dla przeciętnego japońskiego pracownika. Zatem auta, które opuszczają fabrykę, powinny być tańsze od aut importowanych.

Cel był jasny: chodziło o stworzenie samochodu osobowego dla mas, z silnikiem o pojemności 3000 cm3, który spokojnie mógłby konkurować z amerykańskimi gigantami. Te plany miały urzeczywistnić się już we wrześniu 1933 roku, gdy w Zakładach Tkackich Toyoda utworzono oddział samochodowy, a w niedługi czas później powstał pierwszy sześciocylindrowy silnik sygnowany nazwiskiem japońskich twórców. Miał on pojemność dokładnie 3389 cm3.

Dwa lata potem z fabryki wyjechał pierwszy prototyp Toyoty (bo tak od teraz miały nazywać się wyroby firmy) – Model A1 z silnikiem typu A. Potem swojego poprzednika zastąpił Model AA.

Co ciekawe, w początkowych latach po przeformowaniu strategii produkcyjnej – z tkanin na samochody – wytwarzano głównie pojazdy ciężarowe i autobusy, ale ambicją Kiichirō było, rzecz jasna, stworzenie innowacyjnego pojazdu osobowego.

Mniej więcej w tym samym czasie następowały również zmiany w logo i nazwie firmy. Kiichirō doszedł do wniosku, że należy zaprzestać pisania Toyoda pismem kanji, pochodzącym z Chin, a zamiast tego używać katakana. Jednocześnie zastąpiono literę „d” – „t”. W efekcie nazwę nowej marki zapisywano dokładnie ośmioma pociągnięciami pędzla. Ta symbolika numerologiczna jest nieprzypadkowa – ósemka uznawana jest w Japonii za szczęśliwą liczbę.

Złote lata sukcesu

Tak naprawdę sukces Toyoty, z którym kojarzy się markę obecnie, zaczął się dopiero po 1936 roku, bo właśnie wówczas Kiichirō Toyoda zakupił ogromną, liczącą 2 miliony metrów kwadratowych, działkę w Koromo-cho – z myślą o nowej fabryce, przystosowanej już wyłącznie do produkcji samochodów.

W marcu 1937 roku zarząd spółki uchwalił powstanie nowej firmy –Toyota Motor Co. Ltd (TMC), a budowę zakładów ukończono rok później.

Toyota City, bo tak nazwano teren z nowo wybudowaną gigantyczną halą produkcyjną, przez wiele lat miał się świetnie. Plany firmy koncentrowały się wokół masowej produkcji i to założenie realizowano z ogromnym sukcesem, co przekładało się na liczby. Dla przykładu, w 1945 roku kapitał TMC wynosił 91,5 mln jenów. Biznesowa idylla nie trwała jednak wiecznie.

Ciężkie pokłosie wojny

Czy ktokolwiek kojarzy dziś fakt, że Toyota, motoryzacyjny gigant, stała na skraju bankructwa? Miało to miejsce pod koniec lat 40. – to właśnie ciężkie lata wojny przyczyniły się do tego, że zatrudnienie w fabryce w Koromo zredukowano o ponad połowę (z 9600 pracowników do 3700). Nic dziwnego, skoro obowiązywał odgórny zakaz produkcji aut osobowych.

Kraj nastawiony był na zbrojenie się i na służbę militarną, a na rynkach szalała inflacja. W efekcie nawet tak dobrze prosperująca firma jak TMC popadła w długi.

W roku 1950, gdy losy innowacyjnego przedsiębiorstwa wisiały na włosku, nowym prezesem został Taizo Ishida, który objął miejsce zmarłego w 1952 roku Kiichirō Toyody.

Na szczęście już pięć lat później, i aż do połowy lat 60., gospodarka japońska przeżywała powojenny rozkwit. Wzrosły tym samym nakłady inwestycyjne spółki. W 1952 roku produkowano już 14 tysięcy pojazdów rocznie. Tym samym, koncern Toyota miał szansę się odrodzić po tarapatach.

Nowe wyzwania

Jeśli chodzi o zapotrzebowanie w sektorze motoryzacyjnym, odnotowywano ogromny popyt na auta ciężarowe, potrzebne do transportu towarów. Toyota była przygotowana na obsługę takich zamówień. Co więcej, jeszcze parę lat wcześniej wydział eksportowy Toyota Motor Sales Company otrzymał zapytanie od armii USA na zakup pojazdów skierowanych na wojnę w Korei, co również przełożyło się na kapitał firmy.

W latach 60. większe i mniejsze koncerny zaczęły sukcesywnie odpowiadać na potrzeby klientów chcących kupować auta osobowe. Najlepszy w swoim segmencie okazał się model Crown Toyoty.

Chwalić trzeba też elastyczne podejście marki, która szybko zareagowała na zmieniające się okoliczności. Utworzono spółkę Toyota Sales Company, ukierunkowaną na sprzedaż aut w systemie ratalnym. Była to nowość i zarazem ogromny przełom, który zapoczątkował nową erę na rynku motoryzacyjnym.

Na korzyść wykorzystano również wielki kryzys paliwowy z 1973 roku. Ponieważ japońskie auta spod znaku Toyota słynęły z niskiej paliwożerności, były one odpowiedzią na nowe potrzeby konsumentów.

Lata 80. przyniosły kolejną ekspansję – tym razem na rynki Ameryki Północnej. Powstały fabryki Toyota Motor Manufacturing USA i Toyota Motor Manufacturing Canada. Wcześniej, w latach 60., TMC podbijało również europejskie kraje, by już w 1976 roku wyeksportować na Stary Kontynent symboliczny, milionowy egzemplarz. Tempo rozwoju było więc naprawdę imponujące, zwłaszcza jeśli ma się w pamięci podaż japońskich aut osobowych u schyłku lat 20. XX wieku.

Praktyczna lekcja

Liczne zawirowania sprawiły, że marka, zamiast zbankrutować, stała się silna i stabilna. Świadczą o tym statystyki – w samym USA 4 na 10 samochodów osobowych to pojazdy spod japońskiego „ósemkowego” szyldu.

Powojenny kryzys biznesowy był dla Kiichirō Toyody praktyczną lekcją zarządzania. Uważa się, że trudny okres w historii firmy sprawił, że położono nacisk na skomplikowaną strukturę korporacyjną. Chodziło o rozproszenie zasobów i wykorzystywanie własnych materiałów produkcyjnych. Na przykład współczesna Toyota Group składa się z 15 głównych firm, które dostarczają niezbędne części do aut.

Późniejszy „boom” produkcyjny wymagał natomiast tego, by wdrażać nowe techniki produkcyjne. One również opierały się na idei Kiichirō Toyody, a konkretnie na podejściu „na czas” (1937). Na taśmach produkcyjnych miały pracować nowe, bardzo wydajne maszyny.

Ze spuścizny japońskiego innowatora korzysta się po dziś dzień. Na tej bazie powstały kolejne koncepcje zarządzania i automatyzacji, na przykład systemy jidoka i kaizen. Toyota, czerpiąca z przeszłości i skierowana na przyszłość, nastawiona jest na ciągłe ulepszanie jakości i usprawnianie produkcji. Historia pokazała, że elastyczne wprowadzanie zmian naprawdę się opłaca.

 

Wykorzystany w artykule zdjęcie Kiichirō Toyoda – przeniesiony z https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/a/af/Kiichiro_Toyoda.jpg (domena publiczna)

Autor
Zespół FUCHS
Inspirujemy i motywujemy. Grupa FUCHS to firma z niemieckimi korzeniami, która opracowuje, produkuje i sprzedaje środki smarne oraz produkty pokrewne od ponad 85 lat – dla praktycznie wszystkich obszarów zastosowań i sektorów. Firma FUCHS to synonim obietnicy: technologia, która się opłaca.

MAGAZYN FUCHS

Zasubskrybuj magazyn, wybierz kategorie aby przed innymi otrzymywać aktualności i oferty produktowe

Wybierz obszar który Cię interesuje:*
Zgoda na przetwarzanie danych*
Zgoda na otrzymywanie drogą elektroniczną informacji handlowych*