- Rolnictwo
Zasubskrybuj magazyn, wybierz kategorie aby przed innymi otrzymywać aktualności i oferty produktowe
Chociaż w dzisiejszych czasach do dalej położonych krajów głównie latamy, wakacje są okazją, by zejść na ziemię i dwa rozłożyste skrzydła zamienić na cztery, dużo mniejsze, kółka. Podróż samochodem nad Adriatyk czy Morze Czarne to prawdziwe wyzwanie, a pierwszym testem zawsze jest pakowanie urlopowego ekwipunku.
Dalekich podróży własnym samochodem nie odbywamy codziennie, a gdy brak wprawy, łatwo coś ważnego przeoczyć. W tym artykule zwrócimy uwagę na rzeczy, o których trzeba pamiętać pakując się na wyprawę.
Nadchodzące wakacje z pewnością będą wyjątkowe, a to za sprawą wielu zmian, jakie dotknęły nas w związku z wybuchem epidemii. Chociaż po długich tygodniach oczekiwań, większość granic została otwarta i znów możemy się przemieszczać, warto sprawdzić przed wyjazdem, czy gdzieś nie obowiązują jeszcze obostrzenia dotyczące zarówno samego wjazdu do kraju, jak i konkretnych zachowań. Bo trzeba wiedzieć, że nadal (stan na 24.06.2020) są kraje, takie jak Białoruś, gdzie po przekroczeniu granicy skierowani zostaniemy na dwutygodniową kwarantannę.
Chociaż sytuacja wydaje się być opanowana, wciąż należy trzymać rękę na pulsie i aktualizować posiadane informacje.
Zacznijmy od formalności, bo braki w “papierologii” mogą skutecznie pokrzyżować nam plany lub spowodować poważne komplikacje.
Wielu z nas odwykło od okazywania dokumentów przy przekraczaniu granic. Jeśli przemieszczamy się jedynie pomiędzy państwami należącymi do Strefy Schengen, w ogóle nie mamy takiego obowiązku. Na obszarze, obejmującym obecnie 29 krajów (22 państw Unii Europejskiej oraz Watykan, San Marino, Monako, Szwajcarię, Liechtenstein, Norwegię i Islandię) poza szczególnymi przypadkami, nie prowadzi się kontroli granicznej.
Ale Schengen to nie wszystko! Są jeszcze kraje, gdzie rygor przy przekraczaniu granicy jest troszkę większy, ale nadal możemy liczyć na spore ułatwienia. Mowa o pięciu państwach, które nie przystąpiły do Strefy Schengen, ale są członkami Unii Europejskiej. Do: Bułgarii, Chorwacji, Rumunii, Irlandii i na Cypr dostaniemy się, gdy posiadamy ważny dowód osobisty lub paszport. Póki co, podobnie wygląda sprawa z wjazdem do Wielkiej Brytanii, która z końcem stycznia 2020 roku formalnie opuściła UE, ale na razie nie przywróciła jeszcze pełnych kontroli granicznych. W tym przypadku wprowadzenie ograniczeń jest jednak tylko kwestią czasu – ma to następować etapami począwszy od 1 stycznia 2021 roku.
Oba dokumenty uprawniać nas też będą do przekraczania granic innych europejskich krajów, np. Andory, Albanii, Bośni i Hercegowiny (dodatkowo istnieje wymóg okazania na granicy środków finansowych – 75 EUR na każdy dzień pobytu), Czarnogóry, Macedonii Północnej, Serbii czy Mołdawii (wjeżdżający winien posiadać środki w wysokości 30 USD na każdy dzień pobytu, ale w kwocie nie mniejszej niż 150 USD). W przypadku państw bałkańskich warto jednak rozważyć zabranie ze sobą paszportu, gdyż zdarzają się przypadki, że jego brak utrudnia załatwienie niektórych spraw. Namawiamy też, by zwracać uwagę na ograniczenia dotyczące czasu pobytu.
Paszport jest za to niezbędny w przypadku wyjazdów do: Kosowa, na Ukrainę (według przepisów, konieczne jest posiadanie środków finansowych w wysokości zależnej od czasu pobytu – minimum 400 EUR) czy do Turcji (Od 2 marca 2020 roku nie mamy już obowiązku posiadania wizy, gdy podróżujemy tam w celach turystycznych, a pobyt trwa do 90 dni).
Gdy wybieramy się do kraju, gdzie konieczny jest paszport, zawczasu sprawdźmy czy nasz dokument nadal jest ważny. Na wyrobienie paszportu czeka się – według przepisów – do 30 dni. Czasami terminy są krótsze, chociaż musimy wziąć pod uwagę fakt, że okres przedwakacyjny zwykle oznacza wydłużanie się, a nie skracanie, kolejek.
Wiele państw zastrzega sobie prawo do niewpuszczania osób z paszportami lub dowodami, których termin upływa w niedalekiej przyszłości. Dlatego warto dotrzeć do szczegółowych informacji na temat zasad przekraczania granic i upewnić się, czy nasz dokument będzie respektowany przez pograniczników.
Mimo otwierania się granic, w Europie wciąż jeszcze są państwa, gdzie dodatkowo konieczne są wizy. Takim przykładem są nasi sąsiedzi: Rosja i Białoruś (chociaż w tym ostatnim kraju wprowadza się ostatnio pewne ułatwienia dla turystów).
Jeśli nie mamy pewności, który dokument trzeba zabrać oraz jakie wymagania musimy spełnić, warto odwiedzić serwis Ministerstwa Spraw Zagranicznych i tam, na stronie dedykowanej konkretnemu państwu, zaczerpnąć niezbędnych informacji.
Bez prawa jazdy nie jest się kierowcą. Ale czy dokument, którym legitymujemy się w kraju, będzie wszędzie akceptowany? Z tym bywa różnie. Jeśli za cel obraliśmy kraje Unii Europejskiej lub Szwajcarię, Liechtenstein, Norwegię lub Islandię nie mamy się czego obawiać. Inaczej jest na wschodzie. W krajach, gdzie w powszechnym użyciu jest cyrylica problemem może być alfabet łaciński. Nie mamy, bowiem, gwarancji, że w małych miejscowościach funkcjonariusze “rozszyfrują”, co w naszym prawie jazdy jest zapisane. Dlatego przed wizytą w takich zakątkach, dobrze jest zadbać o to, by przynajmniej mieć urzędowe tłumaczenie takiego dokumentu na język lokalny.
Udając się do krajów położonych poza UE, najlepiej jednak legitymować się tzw. międzynarodowym prawem jazdy. Przed wyrobieniem takiego dokumentu, warto sprawdzić, przez jakie kraje zamierzamy przejeżdżać. Dlaczego? Chodzi o biurokratyczne zawiłości. Są dwa rodzaje międzynarodowego prawa jazdy. Pierwszy oparty został na konwencji genewskiej z 1949 roku, drugi na konwencji wiedeńskiej z 1968. Każdy z wymienionych dokumentów jest ważny jedynie na terytorium krajów, które przystępowały do wymienionych wyżej układów. Niekiedy planowana podróż wymagać będzie od nas wyrobienia… dwóch międzynarodowych praw jazdy (co rzecz jasna, podwaja też koszty).
Jeśli posiadamy już taki dokument, pamiętajmy również o zabraniu polskiego prawa jazdy. Wersja międzynarodowa jest ważna, gdy podczas kontroli przedstawimy funkcjonariuszom oba rodzaje.
W podróż bezwzględnie powinniśmy zabrać dokumenty, które potwierdzają fakt zawarcia ubezpieczeń OC i AC. Jeśli poruszamy się w obrębie państw zrzeszonych w UE oraz należących do Europejskiego Obszaru Gospodarczego, wystarczą nam standardowe “papiery”.
Ale są też kraje, w których wymagane jest posiadanie tzw. zielonej karty. Jest to specjalny papier, sporządzany według międzynarodowego wzoru, który dodatkowo dokumentuje zawarcia umowy OC. Zapisane w nim są gwarancje, jakich w przypadku zdarzenia drogowego udziela towarzystwo ubezpieczeniowe. W konsekwencji pozwala to kierowcy uniknąć odpowiedzialności finansowej, gdyby w wyniku wypadku powstały szkody. Taki dokument należy mieć m.in.: w Albanii, na Białorusi, w Bośni i Hercegowinie, w Czarnogórze, w Mołdawii, w Macedonii Północnej, w Rosji, w Turcji i na Ukrainie. Po zieloną kartę należy udać się do ubezpieczyciela. Zwykle wydawana jest bezpłatnie, chociaż zdarzają się odstępstwa od tej reguły.
Pamiętajmy też, że w niektórych państwach (np. w Kosowie) żąda się dodatkowego ubezpieczenia, które nabyć należy na granicy.
Tutaj sytuacja jest jasna. Gdy wybieramy się na zagraniczne wojaże, w naszym schowku z dokumentami bezwzględnie musi się znaleźć dowód rejestracyjny.
W przepisach drogowych zwykle wymieniane są rzeczy, które muszą stanowić wyposażenie auta. Nigdy nie mamy gwarancji, że lista przygotowana przez polskiego ustawodawcę (który akurat w tym przypadku nie jest zbyt restrykcyjny) pokryje się z wymaganiami naszych sąsiadów. W Europie w skład takiego “zestawu obowiązkowego” wejść mogą m.in.: kamizelki odblaskowe, apteczka, zapasowe żarówki oraz bezpieczniki, zapasowe koło czy zestaw kluczy, a nawet… alkomat.
Jeśli chcemy podróżować po Europie nie narażając się na mandaty, powinniśmy dokładnie zapoznać się z wymaganiami obowiązującymi w odwiedzanych przez nas krajach, a następnie uzupełnić braki. Zresztą nie jest to jedyna motywacja, jaką w tym przypadku się kierujemy. Jeśli zazwyczaj myślimy w kategoriach bezpieczeństwa, o odpowiednie wyposażenie auta raczej zadbamy sami i nie będziemy potrzebować do tego odgórnych dyrektyw.
Ustawodawcy często nakazują nam dmuchać na zimne, ale należy też kierować się własnym rozsądkiem. Oprócz – obowiązkowych w niektórych krajach – koła, żarówek i bezpieczników, warto zabrać ze sobą też inne “zapasy”.
Nie możemy zapomnieć o płynach potrzebnych do prawidłowej eksploatacji samochodu. Żeby nie prowokować niebezpiecznych sytuacji, w bagażniku powinny znaleźć się:
Niektórzy, mają też w zwyczaju, wożenie ze sobą zapasowych piór wycieraczek.
Ostatnią kategorią, są rzeczy zabierane “na wszelki wypadek”. Takie, które najczęściej przeleżą w bagażniku nietknięte, ale w razie awarii mogą być na wagę złota. Szykując się na wakacyjny wyjazd po Europie, warto rozważyć zabranie: kabli rozruchowych, linki holowniczej oraz “narzędzi uniwersalnych”: mocnej szarej taśmy klejącej i popularnych “trytytek”.