- Rolnictwo
Zasubskrybuj magazyn, wybierz kategorie aby przed innymi otrzymywać aktualności i oferty produktowe
Mówi się, że nieznajomość prawa szkodzi. I tak jest w rzeczywistości. O ile jednak z polskimi przepisami zwykle jesteśmy jakoś obyci, to problemy mogą pojawić się, gdy przekraczamy granicę naszego kraju. Świadomość tego, co może kryć się w systemach prawnych naszych bliższych lub dalszych sąsiadów, ma szczególne znaczenie teraz – w okresie urlopowym.
Grupą szczególnie narażoną na przykre niespodzianki są kierowcy, którzy o tej porze roku chętnie wyruszają, by poznać ciekawe zakątki Starego Kontynentu. Przygotowując się do wakacyjnych wojaży, warto poświęcić trochę czasu na przestudiowanie najważniejszych przepisów z kodeksów drogowych, obowiązujących w krajach, które zamierzamy odwiedzić. Niewiedza w tym przypadku bywa bardzo kosztowna. Sankcje, które są następstwem złamania któregoś z przepisów, mogą mocno szarpnąć nas po kieszeni, a nawet skutecznie pokrzyżować wakacyjne plany. O czym zatem pamiętać wyruszając na europejskie trasy? Oto kilka najważniejszych rzeczy, na które warto zwrócić uwagę zanim wsiądzie się za kółko.
W tej kwestii jesteśmy przyzwyczajeni do polskich standardów. Nierzadko, korzystamy z prawa poruszania się po naszych autostradach z prędkością sięgającą 140 km/h. Na większości europejskich tras będziemy musieli jednak trochę… przyhamować ten pęd. Chociaż naszej rodzimej sieci dróg brakuje sporo do ideału, w regulacjach dotyczących prędkości przegoniliśmy wiele bardziej rozwiniętych państw. W całej Unii Europejskiej szybciej poruszać się możemy jedynie po legendarnych już, niemieckich autostradach, gdzie nie wprowadzono żadnego wiążącego nas limitu (chociaż zaleca się podróżowanie z maksymalną prędkością 130 km/h). Dokładnie taka sama prędkość maksymalna, jak w Polsce, obowiązuje jeszcze tylko w… Bułgarii. Przepisy funkcjonujące w pozostałych krajach UE nie są już tak liberalne. Najczęściej limitem jest 130 km/h, ale spotkamy też dosyć liczne przykłady większych ograniczeń.
Setki nie powinniśmy przekraczać na niektórych odcinkach autostrad i dróg ekspresowych w Finlandii (tu należy kierować się znakami, ustanawiającymi limit prędkości na poziomie: 80, 100 lub 120 km/h) oraz poza sezonem letnim w Estonii, gdzie obowiązuje ograniczenie do 90 km/h (w cieplejszych miesiącach kierowcy mogą jeździć o 20 km/h szybciej).
Uważać należy też u naszych południowych sąsiadów. Chociaż przepisy dla kierowców lubiących szybko jeździć są tam dosyć wyrozumiałe, w kodeksie znalazł się też punkt o konieczności ograniczenia prędkości do 80 km/h w Czechach i do 90 km/h na Słowacji, gdy autostrada bądź droga ekspresowa poprowadzone zostały w terenie zabudowanym.
Zapisów, które mają zwiększyć bezpieczeństwo, w kodeksach drogowych znajdziemy zresztą więcej. Ograniczenia prędkości mogą dotyczyć m.in. kierowców z krótszym stażem (tak jest np. na Litwie) czy jazdy w niesprzyjających warunkach atmosferycznych (tu przykładem może być Francja, gdzie dopuszczalna prędkość uzależniona jest od widoczności oraz występowania opadów).
Alkohol i samochód to nie jest najlepsze połączenie, o czym wiadomo od dawna. My namawiamy do daleko idącej wstrzemięźliwości, jeśli chodzi o spożywanie trunków przed planowaną jazdą. Nawet wtedy, gdy przepisy tak rygorystyczne nie są. Dlaczego samodyscyplina jest tu aż tak ważna? Jeśli spojrzymy na tę kwestię właśnie przez pryzmat obowiązującego prawa, okaże się, że obok państw hołdujących zasadzie “zero tolerancji”, są też takie, gdzie kierowcom pozwala się na wiele.
Gdybyśmy rzucili okiem na mapę, dostrzeżemy pewną prawidłowość. Okazuje się, iż najostrzejsze kryteria przyjęły kraje położone w środkowo-wschodniej części Europy oraz w Skandynawii. Spośród państw należących do Unii Europejskiej, w aż czterech (Czechach, Rumunii oraz na Słowacji i Węgrzech), podczas kontroli możemy mieć problem, jeśli alkomat wykaże choćby śladowe ilości alkoholu. 0,0‰ to także limit obowiązujący za wschodnią granicą Unii – w Rosji, na Białorusi oraz Ukrainie, czyli w państwach, gdzie według tradycji spożywa się więcej tych mocniejszych trunków. Może to i lepiej, że reguły “gry” są tu jasne i nie ma szerokiego pola do interpretacji?
Bardziej pobłażliwa jest zachodnia i południowa część kontynentu. Tutaj najczęściej wartością graniczną jest 0,5‰. Na poziomie 0,8‰ (czyli aż cztery razy wyższym niż w Polsce!) ustalono limit w trzech krajach UE: na Malcie, w Liechtensteinie oraz w Wielkiej Brytanii. Wybierając się na Wyspy Brytyjskie trzeba jednak pamiętać, że przepis ten nie dotyczy Szkocji, gdzie normą jest 0,5‰. Przestrzegamy jednak przed sprawdzaniem tego w praktyce i to nie tylko ze względu na bardzo wysokie kary. Chociaż na alkohol każdy z nas reaguje inaczej, przy takiej dawce możemy się spodziewać m.in. wyraźnie ograniczonej koncentracji oraz reakcji wolniejszych o 30 – 50%. Chyba nie warto ryzykować!
Jeśli przed wyjazdem szukamy informacji o dopuszczalnym stężeniu alkoholu, warto zwrócić uwagę na jeden dość istotny szczegół. W niektórych krajach wyodrębnione zostały dwie kategorie kierowców, którzy nie powinni liczyć na pobłażanie. Chodzi o przedstawicieli skrajnych grup: drogowych “żółtodziobów” oraz zawodowców. Ci pierwsi mogą nie posiadać jeszcze zbyt dużych umiejętności, drudzy odpowiadają za życie lub mienie innych osób. W takich sytuacjach lepiej nie kusić losu zbyt liberalnymi regulacjami. Nic więc dziwnego, że kierowców o krótkim stażu oraz tych pracujących za kółkiem, często dotyczą wyraźniejsze ograniczenia.
Limity limitami, ale w pozornie bardzo wyrozumiałych przepisach, mogą też czaić się pewne “kruczki”. Z oryginalnego rozwiązania skorzystano we Włoszech. Co prawda dopuszczalne jest tam kierowanie pojazdem, gdy ma się do 0,5‰ alkoholu we krwi (jeśli nie jest się kierowcą zawodowym lub nowicjuszem – bo wtedy nie ma żadnej tolerancji), lecz lepiej się dobrze zastanowić, czy warto wsiadać za kółko po lampce wina. W przypadku jakiejkolwiek kolizji, ta “legalna” przecież dawka krążąca w żyłach, potraktowana zostanie jako okoliczność obciążająca kierowcę, gdy ten stanie przed obliczem Temidy.
Chociaż w wielu krajach tzw. Starej Unii normy są wyższe niż w Polsce, nie powinniśmy liczyć na równie wysoką wyrozumiałość w przypadku ich przekroczenia. Mandaty za jazdę “na podwójnym gazie” z reguły są bardzo wysokie. W niektórych krajach w grę wchodzą też inne, jeszcze bardziej dotkliwe sankcje: utrata prawa jazdy, konfiskatą samochodu (w Danii ma to miejsce po przekroczeniu 2‰) czy nawet kara pozbawienia wolności.
Bagaż wiedzy o przepisach drogowych, to nie jedyna rzecz, w którą powinniśmy się wyposażyć przed wakacyjnym wyjazdem za granicę. Do naszych obowiązków należy też skompletowaniu sprzętu, który według przepisów obowiązujących w odwiedzanych krajach, musi znaleźć się w samochodzie. Ponieważ nasz kodeks jest dosyć pobłażliwy w tym temacie i nie narzuca zbyt wielu obowiązków, może się okazać, że czekają nas większe zakupy. Co ma szansę znaleźć się na liście?
Popularną pozycją jest odblaskowa kamizelka. W wielu krajach należy ona do wyposażenia obowiązkowego, chociaż nie zawsze jej posiadania wymaga się od cudzoziemców. Przed wyjazdem na zagraniczne wojaże można sprawdzić, gdzie obowiązują takie wymogi lub po prostu wybrać się do sklepu i stosowną kamizelkę nabyć. To wydatek kilku złotych, a w awaryjnych sytuacjach może zapewnić nam bezpieczeństwo. Do ustalenia jest także ilość takich odblaskowych ubranek. Czasami wymaga się ich jedynie od kierowcy, innym razem powinni je mieć wszyscy podróżnicy.
Podczas kontroli drogowej poza granicami Polski, policjanci poprosić nas mogą również o pokazanie apteczki (ją też warto mieć tak na wszelki wypadek), zapasowego koła, zestawu narzędzi czy żarówek i bezpieczników na wymianę. Jeśli zamierzamy przejeżdżać przez Francję, naszym obowiązkiem będzie posiadanie jednorazowego alkomatu.
Jedne rzeczy warto spakować, inne lepiej jest przed granicą schować. Dotyczy to m.in. coraz popularniejszych w naszym kraju, wideorejestratorów. Niewielka kamerka, którą montujemy, by mieć dowody w przypadku sytuacji spornych, w Austrii uznana została za monitoring, który wymaga specjalnych zezwoleń. Jeśli zostaniemy przyłapani na nielegalnym nagrywaniu przejazdu, grozi nam nawet 10 000 euro kary! Co więcej, na drogę sądową wkroczyć mogą też wszystkie, uwiecznione przez nas, osoby, co zwykle pachnie odszkodowaniami. Chociaż przykład austriacki jest najbardziej jaskrawy, warto pamiętać, że krajów, gdzie podobnie traktuje się wideorejestratory, jest więcej. Przed wyjazdem za granicę warto więc zasięgnąć na ten temat wiedzy.
W niektórych państwach na cenzurowanym jest także nawigacja samochodowa. Gdy korzystamy z urządzenia, które informuje nas o fotoradarach, możemy narazić się drogówce we Francji, Niemczech czy Liechtensteinie. Jeśli nie dysponujemy wspomnianą funkcją, też możemy dostać mandat. Powód? Niezgodne z lokalnym prawem zamocowanie nawigacji do przedniej szyby. Zdaniem twórców tej regulacji (obowiązującej zresztą w kilku krajach), urządzenie umieszczone w tym miejscu ogranicza widoczność, czym niekorzystnie wpływa na poziom bezpieczeństwa.
Przepisy kodeksu drogowego regulują różne kwestie, jednak czasami dotyczą rzeczy które nam – przybyszom z zagranicy – mogą wydawać się co najmniej dziwne. Na takie zaskakujące sytuacje też musimy być przygotowani. Oto kilka przykładów regulacji trochę mniej oczywistych.
Kierowcy w Danii, zanim zasiądą za kółkiem, robią (a przynajmniej powinni robić)… mały obchód. Do ich obowiązków należy, bowiem, nie tylko skontrolowanie czy wszystkie “pokładowe” urządzenia właściwie działają i zostały należycie ustawione, ale także sprawdzenie czy nikt nie schował się pod podwoziem.
W Szwajcarii wprowadzono zakaz mycia samochodów w niedzielę (można to zrobić jedynie w myjniach automatycznych). Oryginalnym brytyjskim poczuciem humoru wykazali się autorzy regulacji obowiązującej w Oxfordzie. Mówi ona o tym, że miejscowości nie można objechać więcej niż sto razy. Chociaż pewnie da się to jakoś logicznie wytłumaczyć obawą o korki, zapis ten wygląda na trudny do wyegzekwowania.
Przepisy drogowe, obowiązujące w europejskich krajach, to temat-rzeka. W tym artykule byliśmy w stanie jedynie nakreślić problem. Każdy wyjazd za granicę wymaga jednak odpowiedniego przygotowania, a do tego potrzebna jest wiedza o miejscach, które zamierzamy odwiedzić. Warto jednak rzetelnie odrobić to “zadanie domowe”, by nie dać się zaskoczyć niezrozumiałym aktom prawnym i surowym karom.