- Rolnictwo
Zasubskrybuj magazyn, wybierz kategorie aby przed innymi otrzymywać aktualności i oferty produktowe
Czy wiesz, że…
Chociaż sportowe bolidy mocno różnią się wyglądem od aut, którymi jeździ się na co dzień, niewykluczone, że projektowane były na tych samych deskach kreślarskich. Oto historia Giuseppe “Nuccio” Bertone – człowieka, który współtworzył estetyczne kanony przez długie lata obowiązujące w motoryzacji.
Giuseppe Bertone, zwany “Nuccio”, urodził się w Turynie 4 lipca 1914 roku. Był on synem przedsiębiorczego kołodzieja Giovanniego Bertone. Gdy Nuccio przychodził na świat, jego ojciec od dwóch lat prowadził zakład produkujący bryczki i powozy. W pierwszych latach działalności firmy zatrudnione były tam zaledwie trzy osoby. Młody “Nuccio” od najmłodszych lat mógł przyglądać się pracy swojego ojca. Sam oficjalnie dołączył do ekipy zakładu w 1933 roku. W tym czasie pojazdy konne były już w odwrocie, a zakład współpracował z włoskimi markami motoryzacyjnymi: Fiatem i Alfa Romeo.
Syn przejął od ojca familijny interes tuż po wojnie. Firma rodziny Bertone była wówczas jednym z kilkudziesięciu niewielkich przedsiębiorstw działających we Włoszech i zajmujących się produkcją nadwozi samochodowych. O co chodziło w tym biznesie? Otóż koncerny samochodowe często produkowały jedynie podwozia wyposażone w silnik i podzespoły. Firmy, takie jak Carrozzeria Bertone, przygotowywały “górę”. Dzięki temu, na bazie tych samych podwozi mogły powstawać auta o odmiennym wyglądzie i funkcjonalnościach.
Złote czasy dla firm żyjących z produkcji karoserii odeszły wraz z upowszechnieniem się nadwozi samonośnych. Gdy na przełomie lat 40. i 50. XX wieku koncern Fiat postawił na takie rozwiązanie, zakłady podobne do tego, którym zarządzał Giovanni Bertone, masowo zaczęły upadać. Nasz bohater nie zamierzał jednak stać z założonymi rękami. Sytuacja wydawała się bardzo poważna, ale on postanowił zagrać va banque. Nie tak dawno zatrudnił młodego projektanta – Franco Scaglione, w którego talent bezgranicznie wierzył. Wychodząc z założenia, że piękny samochód musi znaleźć swojego nabywcę, za ostatnie pieniądze kupił trzy podwozia, które uzbroił w karoserie zaprojektowane przez swojego pracownika. Te niepowtarzalne pojazdy od razu wystawił na sprzedaż. Miał nadzieję, że taka “przynęta” skusi potencjalnego inwestora i pomoże uratować zakład.
Życiem rządzą przypadki, więc dobrze jest mieć odrobinę szczęścia. Nuccio Bertone szybko znalazł kupca. Chcąc zdobyć środki na dalszą egzystencję zakładu, postanowił być twardym negocjatorem, powiedział więc klientowi, że ten musi nabyć oba auta, bo pojedynczych egzemplarzy nie zamierza się pozbywać. Jakie było jego zdziwienie, gdy rozmówca złożył zamówienie na… 100 sztuk każdego z dwóch wystawionych modeli! Nabywcą okazał się bogaty przedsiębiorca z Chicago i miłośnik europejskiej motoryzacji Stanley Arnolt. Człowiek, który na amerykański rynek sprowadzał samochody produkowane na Starym Kontynencie i był dystrybutorem takich marek, jak: Aston Martin, Rolls-Royce, czy Bristol. To się nazywa szczęśliwy zbieg okoliczności!
Kontrakt, jaki w 1952 roku Nuccio Bertone podpisał ze Stanleyem Arnoltem, pozwolił włoskiemu przedsiębiorcy stanąć na nogi i zapoczątkował długie pasmo sukcesów. Chociaż z przyczyn technicznych Bertone dostarczył Amerykaninowi jedynie połowę z dwustu zamówionych egzemplarzy, ten złożył kolejne zamówienie opiewające na 500 sztuk nowego modelu. Chodziło o specjalnie zaprojektowany na tę okazję samochód sportowy Arnolt-Bristol. Współpraca z Arnoltem przyniosła Bertone coś jeszcze – spory rozgłos. Firma Carrozzeria Bertone nie była już anonimowym zakładem.
Następny przełom nastąpił w roku 1954, gdy do Bertone z prośbą o zaprojektowanie sportowego auta zwrócili się ludzie z firmy Alfa Romeo. Dla włoskiego producenta samochodów był to projekt kluczowy, od którego zależeć miały losy przedsiębiorstwa. Marka znana z luksusowych modeli, zmuszona była wyjść z ofertą do mniej zamożnego klienta, ale nie miała funduszy na uruchomienie produkcji takiego modelu. Jako, że była przedsiębiorstwem państwowym, dysponowała jednak “narzędziami” niedostępnymi dla podmiotów prywatnych. Fundusze postanowiono zebrać poprzez loterię, a ta, żeby przyciągnąć Włochów, musiała mieć atrakcyjne nagrody. Firma Bertone miała zaprojektować sportową wersję samochodu dla zwycięzców wspomnianej gry. Tak powstała Alfa Romeo Giulietta Sprint. Wersja ta okazała się tak dobra, że nie poprzestano na limitowanej serii dla wylosowanych szczęśliwców. Model wszedł do seryjnej produkcji.
To zapoczątkowało lawinę zamówień. Do Bertone zgłaszali się przedstawiciele najbardziej znanych marek. Jeszcze w latach 50. XX wieku pojawiły się liczne zlecenia od Fiata. W latach 70. w portfolio firmy były już zarówno sportowe bolidy klasy Lamborghini Jarama czy Maserati Khamsin, jak i samochody dla zwykłych użytkowników, takie jak Volkswagen Polo, czy Volvo 262. W następnych dekadach do klientów włoskiej pracowni dołączyły m.in. takie marki, jak Citroën (modele: BX, XM, ZX, Xantia oraz Berlingo), czy Škoda (Favorit, Fabia). Jak widać różnorodność była spora.
Giuseppe “Nuccio” Bertone stworzył prawdziwe imperium motoryzacyjne, które opanowało spory kawałek rynku. Chociaż nie każdy z nas kojarzy to nazwisko, codziennie mijamy pojazdy, do wyglądu których swoją rękę przyłożyli specjaliści pracujący dla Włocha lub które były inspirowane takimi modelami. Śmierć Nuccio 26 lutego 1997 roku, była jednak początkiem końca pracowni. Wdowa po Giuseppe Bertone nie poradziła sobie z samodzielnym prowadzeniem firmy, która w 2014 roku zmuszona była ogłosić bankructwo. Tym samym skończyła się pewna epoka w historii motoryzacji.
Wykorzystany w artykule portret przedstawia Giovanni Bertone (po lewej) wraz z synem Giuseppe „Nuccio” Bertone (po prawej).