- Rolnictwo
Zasubskrybuj magazyn, wybierz kategorie aby przed innymi otrzymywać aktualności i oferty produktowe
Benzyniak czy diesel? Spór o wyższość jednego silnika nad drugim trwa od lat. Kierowcy przytaczają dziesiątki argumentów, które mają przekonać przeciwników o wyższości pojazdu, który eksploatują. I co by nie mówić o dieslach – bo z pewnością mają nad benzyniakami nie jedną przewagę – to zima zdecydowanie nie jest ich ulubioną porą. Przypominamy o 4 elementach pojazdu z silnikiem wysokoprężnym, którym warto przyjrzeć się przed nadejściem mrozów.
Z artykułu dowiesz się
Zacznijmy od różnic i tego skąd biorą się problemy diesli – szczególnie tych starszej generacji – z niskimi temperaturami. W samochodach benzynowych za zapłon paliwa odpowiada iskra, którą generuje świeca. W dieslach zapłon odbywa się samoczynnie, na skutek wysokiego ciśnienia i temperatury. Aby jednak do tego doszło, musi zagrać ze sobą kilka elementów. Przede wszystkim świece żarowe muszą ogrzać komorę spalania do wysokiej temperatury (od. 600 do nawet 900 st. C), a do tego olej napędowy musi być wysokiej jakości – w warunkach zimowych może się bowiem z niego wytrącać parafina.
Im niższa temperatura za oknem, tym większa szansa, że przy odpalaniu samochodu mogą pojawić się problemy – trudniej bowiem o samozapłon mieszanki paliwowej pod wpływem ciśnienia. Do tego silnik wysokoprężny rozgrzewa się dużo wolniej od benzyniaka i swoją maksymalną temperaturę osiąga dopiero po około 10-15 km, więc nawet już po jego odpaleniu świece ciągle muszą ogrzewać komorę spalania.
Przepalone świece możemy rozpoznać po nierównej pracy silnika lub białym dymie, o zapachu niedopalonego paliwa. Jeśli mamy jakiekolwiek wątpliwości co do ich stanu, nie zwlekajmy i pilnie je wymieńmy. Najlepiej – podobnie jak i amortyzatory – parami. Wymiana tylko jednej świecy często kończy się wkrótce kolejną wizytą w warsztacie.
Pamiętajmy, że zimą kontrolka świec żarowych (charakterystyczna sprężynka), zapala się na dłużej niż latem. Samochód możemy odpalić dopiero wówczas, gdy kontrolka zgaśnie. Po starcie diesla w niskiej temperaturze warto traktować go z wyrozumiałością. Najlepiej rozpocząć jazdę po 30 sekundach od uruchomienia silnika i delikatnie dociskać pedał gazu. Zanim silnik nie osiągnie pełnych osiągów, każde dociśnięcie gazu do pełna może prowadzić do jego nadmiernej eksploatacji i większego zużycia oleju napędowego.
Jeśli nie jeździmy samochodem naprawdę często, to zadbajmy o to, żeby w naszym baku zimowy olej napędowy znalazł się jeszcze przed nadejściem prawdziwych mrozów. Trzeba pamiętać, że letnia ropa już przy temperaturze -10ºC zmienia swoją konsystencję i gęstnieje. Wosk, który się z niej wytrąca może zapchać otwory filtra paliwowego i powodować jego gorszą pracę, lub w skrajnym wypadku brak zapłonu. Jeśli prześpimy moment przejściowy między sezonami i prawdziwe nadejście mrozów, może już być za późno na ratunek.
Niektórzy kierowcy zamiast zimowego oleju napędowego próbują dodawać do ropy benzynę niskooktanową, naftę czy denaturat. Pamiętajmy, że w ten sposób możemy nawet uszkodzić silnik. Lepszą metodą jest wybór tzw. depresatora, czyli specjalnego dodatku do ropy, który obniża temperaturę mętnienia paliwa. Warunkiem koniecznym, by środek zadział właściwe musi być jednak jego mieszanie z olejem jeszcze przed wytrąceniem się pierwszych kryształów parafiny, czyli przed nadejściem mrozów, w temperaturze powyżej 0°C.
W ofercie FUCHS znajduje się dodatek WINTERFIT, który uszlachetnia olej napędowy i pozwala mu na bezproblemową pracę nawet przy -30°C. Produkt nadaje się do mieszania ze wszystkimi olejami napędowymi i ulega całkowitemu spaleniu. Co istotne WINTERFIT nie powoduje brak spadku lepkości, dzięki czemu pompa paliwa nie jest nadmiernie eksploatowana.
Mając na uwadze wytrącanie się parafiny z oleju napędowego, nie powinniśmy przed nadejściem zimy zwlekać z wymianą filtra paliwa. Jeśli tego nie zrobimy, to ryzykujemy, że niskie temperatury mogą przyspieszyć jego zużycie, a gromadząca się w mikroporach parafina uniemożliwi odpalenie silnika.
Jeśli z jakiś przyczyn nie wymienimy filtra, to pamiętajmy, aby przed nadejściem mrozów zlać chociaż wodę z odstojnika filtra (zwykle jest to biała zakrętka na dnie filtra). W trakcie pracy silnika gorąca ropa wraca do baku i wskutek różnic temperatury powstaje wilgoć, gromadząca się właśnie w tym miejscu. Nadejście mrozów może spowodować, że woda zamieni się w lód i przysporzy nam problemu przy odpalaniu pojazdu. Dobrze więc tę czynność zrobić odpowiednio wcześniej, zanim kreska na termometrze zejdzie poniżej zera.
Ten element sprawia problemy także i w benzyniakach, ale w przypadku silników wysokoprężnych trzeba na niego zwrócić jeszcze większą uwagę. Dlaczego? Ponieważ baterie w dieslu potrzebują do rozruchu większego prądu (ok. 500 amperów), co sprawia, że dochodzi do większych oporów wału korbowego i szybszego zużycia akumulatora. A bez sprawnego akumulatora nie ma mowy o właściwie działających świecach żarowych (potrzebują ok. 40 amperów do zasilenia), no i koło się zamyka.
Warto więc skontrolować stan akumulatora przed nadejściem minusowych temperatur, a już na pewno pomyśleć o jego wymianie jeśli ma więcej niż trzy lata. W przypadku młodszego akumulatora powinno wystarczyć przeczyszczenie klem drucianą szczotką lub papierem ściernym i nałożenie odrobiny smaru z cząsteczkami miedzi. Nigdy nie zawadzi mieć także ze sobą prostownika i kabli rozruchowych, gdyby samochód jednak nie odpalił.
Jeśli zima zaskoczy nas przed podjęciem środków zapobiegawczych i nie odpalimy silnika, to nie próbujmy odpalać go ciągle na nowo. To olbrzymie obciążenie dla silnika! Najlepszym wyjściem w takiej sytuacji jest umieszczenie samochodu w ciepłym garażu, albo wykorzystanie urządzenia wytwarzającego ciepło i skierowanie go w kierunku filtra paliwa. Taka pierwsza pomoc powinna sprawić, że parafina odłożona w filtrze paliwa rozpuści się i ostatecznie umożliwi przepływ ropy. Nie zwlekajmy jednak dłużej i czym prędzej oddajmy samochód do serwisu. Przy kolejnych mrozach sytuacja z dużym prawdopodobieństwem się powtórzy.
Jeśli mimo wcześniejszej kontroli akumulator nie zaskoczy i przyjdzie nam skorzystać z kabli rozruchowych i pomocy innego kierowcy, warto pamiętać o następujących elementach.
Warto też zwrócić uwagę na trzy czynniki, związane z bezpieczeństwem i akumulatorem samochodu, od którego pożyczamy prąd.